piątek, 5 lipca 2024

Turcja all inclusive

Do Turcji pierwszy raz polecieliśmy w ub.roku w październiku. Potem drugi raz na przełomie listopada i grudnia, a potem w marcu i maju 2024r. Tak, Turcja pozwala odpocząć, bo cieplej zimą jak w Polsce, bo kwitną kwiaty, bo w hotelach all inclusive, które wybieramy można się zrelaksować. Baseny, pyszne jedzenie, wycieczki po okolicy, ciekawe zakupy, ludzie raczej mili, spokojni. Każdy nasz wyjazd trwał tylko 6/7 dni dni, ładowaliśmy akumulatory i wracaliśmy do domu.  

Poza Stambułem zwiedziliśmy Antalyę a w zasadzie jej najstraszą część, Stare Miasto  - Kaleici. Starówka odgrodzona jest od miasta zabytkowymi murami obronnymi. Od kilku lat na terenie starego miasta jest zakaz poruszania się samochodów więc spokojnym krokiem można przemierzać ją pieszo. Jedną z największych atrakcji na Kaleici są  pięknie zachowane domy osmańskie z XVII i XIX wieku które często pełnią funkcje hoteli. Jedna z największych atrakcji Antalyi jest otwierająca starówkę  Brama Hadriana. To rzymski łuk triumfalny który praktycznie w nienaruszonym stanie stoi tu od ponad 200 tysięcy lat. Budowla została wzniesiona w 130 roku  n. e i stała się główną bramą prowadzącą do miasta. Można przez nią bezpłatnie przechodzić by dalej penetrować stare miasto. Znajduje się tu też symbol Alanyi czyli  Złamany Minaret. W przeszłości budowla pełniła  funkcje kościoła a później meczetu. Meczet został złamany przez piorun podczas burzy. Kolejnym symbolem Antalyi jest wieżyczka Żłobkowanego Minaretu. Sam meczet został zniszczony a później odbudowany i dziś znajduje się w nim Muzeum Etnograficzne

 

                                                    Kilka zdjęć z Antalyi 






                                                                Brama Hadriana


Kilka zdjęć z Meczetu Cami Manavgat z czterema minaretami, pięknie zdobionego licznymi ornamentami








     o hotelach, kuchni tureckiej w następnych postach...




















sobota, 4 maja 2024

Sewilla

 O podróży do Hiszpanii marzyłam od dawna, zawsze coś stanęło na przeszkodzie, ostatnio Covid. Podczas niemożliwości podróżowania realnego, podróżowałam po mapie, dojrzałam do wyjazdu do Hiszpanii. Poczytałam o jej historii, kulturze, obejrzałam wiele zdjęć w internecie, filmów na YouTube i padł wybór najpierw Barcelonę a potem Sewille.

Od Sewilli jednak chciałam zacząć ponieważ w mojej opinii miasto Sewilla, kładzie na głowę Barcelonę. Jest mniejsze, mniej światowe więc bardziej hiszpańskie, cudowne do zwiedzania, jedynie brakowało mi tego co ma Barcelona... morskiego powiewu od morza. Trochę za duszno, za gorąco, ale... nic nie przeszkadza zwiedzać Sewillę w sezonie chłodniejszym i naprawdę zachwycać się wszystkim co oferuje
Wspólnie z małżonkiem wybraliśmy się pod koniec września 2022 roku i jak dla mnie było za gorąco, co tam za gorąco, za upalnie.  

Podróż będziemy pamiętać z powodu lotu :) Cóż , za późno wylecieliśmy z Gdańska, było jakieś opóźnienie i prawie spóźniliśmy się na samolot z Frankfurtu do Sewilli więc biegliśmy przez to wielkie lotnisko, samolot na nas czekał, ale już zestresowało nas to trochę. W Sewilli okazało się, że nie doleciały nasze walizki, czego spodziewaliśmy się, bo nie miały nóg jak my i "nie dobiegły" do samolotu tak jak my w ostatniej chwili... więc trochę czasu nam zajęło zanim dostaliśmy się do okienka info...na lotnisku, przekazaliśmy co mieliśmy przekazać, zostawiliśmy adres naszej miejscówki i udaliśmy się na poszukiwanie taksówki, którą zamówiliśmy i opłaciliśmy (30 euro) na bookingu. Nasza taksówka niestety uciekła. Pojechaliśmy więc autobusem do najbliższego przystanku. 

Nie było blisko, bo apartament zarezerwowaliśmy w centrum miasta, autobus tam nie dojeżdżał. Spoceni, zmęczeni dotargaliśmy się do miejsca naszej rezerwacji ale niestety, hiszpańskie adresy są mało czytelne, nie mogliśmy tego miejsca znaleźć. Nasz GPS pokazywał, że jesteśmy na miejscu... ale gdzie to może być. Wąskie uliczki, jakieś kamieniczki, sklepiki, kawiarenki, pełno ludzi pijących, jedzących, a my głodni jak wilki... no ale gdzie ten nasz apartament?

 Oczywiście byliśmy blisko, tyle, że musieliśmy dostać klucz do bramy, jednej i drugiej... po godzinie ktoś z administracji nas odebrał i zaprowadził do małego, czystego, świetnie zaopatrzonego w napoje apartamentu. Złość nam przeszła i wyszliśmy na miasto. Albowiem nasz walizki dotarły po 3 dniach, więc pierwsze kroki skierowaliśmy do sklepu po jakieś ciuchy, kosmetyki, bo mieliśmy na sobie rzeczy odpowiednie na polską jesień a nie hiszpańską i temperaturę dochodzącą do 30st.C.

Obkupiliśmy się w ciuchy, sandały, kosmetyki... zachowując rachunki i ruszyliśmy na zwiedzanie Sewilli. Wrzesień to zdecydowanie zbyt szybko na zwiedzanie Andaluzji, myślę, że kiedyś tam wrócimy (bardzo bym chciała), ale w chłodniejszym czasie, bo i zbyt gorąco i zbyt tłumnie...

Oj było co oglądać: katedra, wieża Giralda, Plac Hiszpański, Alkazar, pałace, kościoły, muzea, tańce flamenco... do tego dochodzi pyszna kuchnia, piękna pogoda... no i może nie powinnam pisać, ale przyznaje się, byliśmy na corridzie. Małżonek bardzo chciał obejrzeć, ja niekoniecznie, bo całą corridę przepłakałam za tymi biednymi bykami, cierpiącymi na arenie, co jakiś czas wychodziłam, żeby umyć twarz i schłodzić się nieco... poza tym nie chciałam, żeby widzieli moje łzy... poza tym widziałam pięknie poubierane Hiszpanki w pełnych makijażach to nie mogłam wyjść z podziwu, że dają rade w tym upale tak nieskazitelnie wyglądać. Nie pociły się, i zachwycały walkami na arenie... no cóż... co kraj to obyczaj, poza tym powszechnie wiadomo jak u nas cierpią zwierzęta oddawane do rzeźni...























niedziela, 14 kwietnia 2024

Turcja i Stambuł

O wyjeździe do Turcji marzyłam od dawna. Chciałam zobaczyć te magiczne kolorowe miasta, piękne meczety, cudowne pełne towarów bazary, posmakować tureckich delicji, wypić prawdziwą kawę po turecku itd... no i jakoś nie miałam nigdy okazji. Dopiero rok temu namówieni przez przyjaciół, zdecydowaliśmy się i wspólnie polecieliśmy na tygodniowy wypoczynek do Turcji, a dokładnie do Antalyi. Będąc w hotelu wybraliśmy wycieczki tzw. fakultatywne do Stambułu, pobliskiego Manavgat oraz Antalyi. Po raz pierwszy spędzaliśmy czas w ten sposób w październiku 2023roku. Sposób wypoczynku polega na tym, że z lotniska odebrała nas rezydentka, zawiozła autokarem do hotelu, a tam już nic nie musieliśmy robić. Nieróbstwo, lenistwo i nic więcej, bo pokój sprząta służba hotelowa, w restauracjach wybór potraw taki, że naprawdę trudno zdecydować co by się zjadło, wybór atrakcji równie szeroki: baseny, morze, siłownia, kino, kawiarnie, sale zabaw z rożnymi atrakcjami dla dzieci i dorosłych. Nie przyzwyczajeni do takiego spędzania czasu,  zdecydowaliśmy się, że wychodzimy z hotelu i jedziemy gdzieś... więc po raz pierwszy zamówiliśmy taksówkę, która nas trochę kosztowała. Ale potem już zmądrzeliśmy i wychodziliśmy z hotelu na główną drogę, szliśmy na pobliski przystanek autobusowy, zatrzymywaliśmy autobusy i jeździliśmy po okolicznych miejscowościach sami, bez pomocy, zwiedzaliśmy, oglądaliśmy, kupowaliśmy drobiazgi, pamiątki tureckie, słodkości. Po kilku godzinach zmęczeni, wracaliśmy do hotelu i odpoczywaliśmy albo w basenach, w morzu albo w kawiarni. Albo na spacerach po rozległych ogrodach hotelowych. I tak można odpoczywać, ale bez zwiedzania i biegania po okolicy, nie miało by to dla mnie sensu. 

Zdjęcia są tym razem tylko ze Stambułu, który był główną atrakcją tej pierwszej podróży do Turcji, bardzo chciałam zobaczyć to miasto w Turcji, największe, najbardziej przeludnione z bogatą historią, kulturą, położone nad cieśniną Bosfor, położone w zasadzie na dwóch kontynentach: w Europie i Azji. Chociaż ja osobiście nie odczułam tam europejskiej atmosfery. Ale zrobiło na mnie ogromne wrażenie, jak zawsze mam niedosyt i chciałabym tam jeszcze wrócić...